Wojciech Kiliński
Wojciech Kiliński – absolwent filologii polskiej z 1993 roku. Od momentu rozpoczęcia studiów w 1987 aktywnie pracował w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, zasiadał we władzach uczelnianych i krajowych NZS; prowadził działalność kolporterską oraz wydawniczą. W latach 1987–1989 był kolporterem czasopism „PWA”, „Tygodnik Mazowsze”, „Wola”, w 1988 roku – współzałożycielem i współredaktorem podziemnego pisma „Akces”. Brał udział w innych ruchach antykomunistycznych. W styczniu 1990 roku był współorganizatorem i przywódcą okupacji przez NZS budynku KW KPZR, w efekcie której budynek przekazano WSP (obecnie gmach główny Akademii im. J. Długosza przy ulicy Waszyngtona w Częstochowie). W latach 1993–2012 był oficerem UOP i ABW, zajmował kierownicze stanowiska w Delegaturze w Częstochowie i Katowicach. Pracował również w centrali ABW w Warszawie, gdzie jako szef jednego z kluczowych departamentów należał do kierownictwa Agencji. Jego sylwetka została zamieszczona w Encyklopedii Solidarności.
Mój zawód - moja pasja (studia jako otwarcie drogi do realizacji tej pasji)
Moich pasji (część z nich do dzisiaj pozostało) było kilka. W wieku kilkunastu lat – wbrew swojej woli oraz humanistycznym pasjom – zostałem „wtrącony” do technikum. Męczarnie okrutne, zakończone gładko zdaną maturą i obroną pracy dyplomowej. (Zaprojektowany przeze mnie żuraw przyścienny nie mógł działać, a gdyby jednak zadziałał, to stanowiłby śmiertelne zagrożenie. Czyli lepiej, że nie działał!) Czytałem sporo, ale akurat w literaturze technicznej swych upodobań nie lokowałem. Mało pasjonujące wydały mi się zagadnienia z zakresu obróbki skrawaniem, czy posługiwania się lutownicą wraz z zestawem lutów miękkich. Za to częste wyjazdy do teatrów - i owszem, pozwalały żyć. Zdecydowałem się poddać procesowi rehabilitacji przez studia filologiczne. Zająłem się tym, co mnie naprawdę interesowało. Miałem nawet idealistyczną wizję wiejskiego nauczyciela, którym chciałem zostać. Na przeszkodzie stanęły jednak inne namiętności: poznana studentka, która do dzisiaj jest moją żoną oraz ujawniającą się już wcześniej skłonność do konspirowania i knucia przeciw systemowi. To była druga moja pasja, której głęboko się poświęciłem. Szczęśliwie komuna nie odwzajemniła mi swoich pasji, które przecież głęboko żywiła do tych, którzy ją kontestowali. A przecież mogła, i to bardzo dotkliwie. Kończyły się studia i, jako że filologia polska ponownie mnie uczłowieczyła, przymierzałem się do spłacania długu wdzięczności przez pracę w szkole. Pojawiła się jednak propozycja podjęcia służby w UOP. Nigdy takiego planu nie miałem, aż tu nagle: bęc! Ja funkcjonariuszem służb specjalnych?! Wzięła wówczas górę pasja społecznika, działacza, organizatora i kogo tam jeszcze! A że już wcześniej konspirowałem, to wizja służby państwowej nie wydawała się całkiem od rzeczy. I tak też się działo przez blisko 20 następnych lat.
Dlaczego studiowałem filologię polską i czy dzisiaj kierunek ten może być atrakcyjny dla młodego człowieka?
Im jestem starszy, tym bardziej ten kierunek wydaje mi się interesujący. To się docenia dopiero z pewnej perspektywy i z plecakiem doświadczeń.Studiowanie każdego kierunku na każdej uczelni może być atrakcyjne, o ile pokrywa się z zainteresowaniami studiującego. Osobiście doświadczyłem męczarni uczenia się czegoś, co mnie kompletnie nie interesowało oraz studiowania czegoś, co autentycznie lubiłem i czym żyłem. Wybór padł na filologię polską, bo odpowiadało to mojemu humanistycznemu usposobieniu oraz zainteresowaniom literaturą i teatrem. Wymienione dziwactwa do dzisiaj rozwijam i pielęgnuję, ot tak dla pasji, ale i dla – jak to u mnie –konkretnych korzyści jakimi są lepsze możliwości odczytywania współczesnego świata. Studia miały być także swoistą terapią po traumie technikum. Choć ostatecznie nie zostałem nauczycielem, to studia filologiczne bez wątpienia poszerzyły moje horyzonty myślowe, otworzyły na inne światy i dały bezcenny kapitał, bez którego w późniejszym życiu zawodowym nie zaszedłbym tam, dokąd zaszedłem. Wraz z ukończonym następnie pomagisterskim studium z zakresu finansów i bankowości oraz innymi „mądrymi” kursami oficerskimi stały się solidnym fundamentem do budowy kariery zawodowej. Bez filologii polskiej moje sukcesy byłyby łudząco podobne do porażek.